czwartek, 24 marca 2016

Śmierć wyborem

Żal, smutek, łzy, cierpienie, rany, samobójstwo. Coraz częściej spotykamy się z tymi określeniami padającymi z ust osób we wczesnym nastoletnim wieku. Depresja oczywiście istnieje, co do tego nie możemy mieć wątpliwości. Są sytuacje, które wymagają naprawdę niesamowitej odporności psychicznej, ponieważ nie mając jej, możemy się załamać, poddać, już nigdy nie chcieć odbić się od dna. Należy do nich ciężka choroba bądź śmierć kogoś nam bliskiego czy jakieś inne wydarzenie, które tak diametralnie zmienia nasze życie, że wątpimy w szansę jego poprawy przez najbliższe lata. Tylko czy w dzisiejszej dobie internetu, depresyjnych blogów w domenie Tumblr, depresja nie została wyolbrzymiona? Czy ta ciężka, psychiczna choroba nie stała się pewnego rodzaju trendem, czymś w co każdy chce się włączyć, bo fajnie znaleźć się w tym świecie smutku, w tej „sali samobójców” i poczuć się ważnym, poczuć, że ma się problemy, że ktoś (czyli inni użytkownicy internetu) nas rozumieją, że też mają takie problemy? Myślę, że tak. Myślę, że cięcie się i samobójcze myśli stały się pewnego rodzaju modą. Dla porównania mogę przedstawić moje własne doświadczenie z blogami w domenie Tumblr. Sama, mając te 13 lat, zostałam wciągnięta w nurt tumblerowego smutku. Wtedy znany był również ask, wszyscy byli „smutni”, chcieli się zabić, ciąć się i nie wiadomo, co jeszcze. Nie ukrywam, początek gimnazjum, nie do końca wyrobione opinie, pogląd na świat, więc udzieliła mi się trochę ta atmosfera i skłoniło mnie to do założenia właśnie tumblra z serii tych smutnych. Po czasie założyłam wakacyjnego tumblra, takiego „teen” (?), jak sądzicie, który miał lepsze statystki? Oczywiście, że ten pierwszy. (Żadnego z nich nie promowałam). Teraz już jestem trochę starsza, swoje wiem i na poważnie smutnego bloga bym nie założyła, a tamten dawno zniknął z internetowej otchłani. Czym to wszystko jest spowodowane? Według mnie – wyolbrzymieniem. Są osoby, które nic w życiu nie widziały, mają pełne, kochające się rodziny, wszyscy zdrowi, szczęśliwi, ale, dajmy na to, chłopak kogoś nie chce. Ja nie mówię tu nawet o długiej, burzliwej znajomości. Chodzi mi o przypadki, kiedy dziewczyna w życiu z chłopakiem nie rozmawiała, podoba jej się, bo przystojny, a nawet nie wiadomo, czy ma coś sensownego do powiedzenia. A ona wielce zakochana, życia bez niego sobie nie wyobraża i łzy, i cięcie, i smutek. To przykładowa sytuacja, ale myślę, że pozwoli wielu osobom zrozumieć mój punkt widzenia. Ja nie twierdzę, że nie można być smutnym z takiego powodu, ale od razu angażować w to depresję? Myślę, że tacy ludzie nie mają pojęcia o czym mówią, bo ja nie wierzę, że na depresję faktycznie cierpią wszyscy, którzy tak twierdzą. Oni sobie to wmawiają. No i fakt faktem, wmawianie sobie może się w końcu rzeczywiście skończyć depresją. Tylko po co? Po co marnować sobie te nastoletnie lata, a co gorsza, odbierać sobie życie? Muszę też wspomnieć o tym, że gdybym ja była faktycznie pod wpływem depresji i rozdzierającego cierpienia, a na dodatek moim ulubionym narzędziem byłaby żyletka to pomimo mojego dość otwartego i pewnego charakteru, zostawiłabym to dla siebie, a nie rozgłaszała na prawo i lewo „uwaga tnę się!” i wrzucała zdjęcia mojego pociętego ciała, gdzie tylko się da. Dla mnie to jest desperacka próba szukania zainteresowania, znalezienia się w centrum uwagi, a nie prawdziwej depresji.
Jednak teraz wróćmy do tej prawdziwej depresji, której skutkiem może być właśnie, w pewnym sensie uzasadnione, samobójstwo. Chyba każdy, czy smutny, czy szczęśliwy, chociaż raz zastanawiał się nad tym, w jaki sposób by się zabił. Dla mnie zdecydowanie kulka w łeb. Krótka piłka i po sprawie. No ale każdy ma swoje właśnie upodobania. Tylko że ja, mimo moich przemyśleń, na pewno bym się nie zabiła. Uważam, że z każdego błota da się wyciągnąć, z kolan zawsze można się podnieść i odbić od dna z całą siłą. Tym dnem może być wszystko, bo powszechnie widome jest, iż jak się wali to z reguły wszystko na raz. Można się zabić, zostawić wszystkie problemy żyjącym i sajonara. Czy jest sens? Sądzę, że nie warto się poddawać. Zawsze trzeba walczyć do końca, na końcu i tak wszyscy umrzemy, ale można umrzeć zwycięsko, patrząc na przebyte życie z satysfakcją, z podniesioną głową i z dumą w głosie. Bo największą walką jest pokonanie samego siebie, swoich własnych słabości. I tak, mogę przyznać, że zaliczam się do tej grupy osób, która uważa samobójców za tchórzy. I nie mówcie mi tu o słabej psychice, bo psychikę można budować. Poddanie się to po prostu głupota. Jeszcze warto wziąć pod uwagę ludzi, którzy są śmiertelnie chorzy, a ich jedynym marzeniem jest długie życie, radość z każdego dnia, z każdego wschodu słońca, z rodziny, przyjaciół. Dla nich liczy się każda dana im minuta. Dlatego doceniajmy życie, bo w każdej chwili możemy je stracić. I gdy ktoś o nie walczy z taką determinacją, Ty masz zamiar wyrzucić ten dar do kosza? Mam nadzieję, że to co napisałam, da chociaż jednej osobie do myślenia. (I) 

14 komentarzy:

  1. NARESZCIE ! Czekałem na taki post.. wielu osobą wydaje się ,ze mają depresję pooo nie wiem jakiś wygłupach, zerwaniach itp. okej.. fajnie.. jeżeli masz depresje a Twoi rodzice o tym nie wiedzą.. chociaż z Tobą mieszkają.. a wie o tym caaaały internet.Takie życiowe.. ale przez to ludzie z problemami nie są brani na poważnie ! Taka jest prawda!
    Pozdrawiam bardzo serdecznie i czekam na więcej postów o tak ważnej tematyce!
    Zapraszam do mnie !
    http://blueroyallife.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, i jeszcze mówią o tym uśmiechu na twarzy, a smutku wewnątrz oraz o braku możliwości wygadania się do rodziny, przyjaciół, jedynie do Tumblra, który jest takim "pięknym pamiętnikiem"

      Usuń
  2. Początek gimnazjum, ach, okropny czas. Sama również zostałam wciągnięta w ten świat, na moje szczęście szybko się otrząsnęłam, a tumblr, choć nadal istnieje, zmienił już swoją tematykę. To, co dzieje się w internecie jest po prostu chore. Teraz może już się o tym tak bardzo nie słyszy, a może to ja przestałam zwracać na takie rzeczy uwagę, ale dwa lata temu było na ten temat bardzo głośno. Kiedyś próbowałam sobie wmówić, że oni po prostu chcą zwrócić na siebie uwagę, ale teraz, kiedy moje poglądy zmieniły się wręcz diametralnie, również uważam ich wszystkich za tchórzy. Poddać się potrafi każdy... Niby minęły tylko dwa lata, a ja jeszcze nie skończyłam gimnazjum, to wstydzę się, wspominając ten czas, kiedy próbowałam być jak oni. I tak jak mówisz, powinniśmy cieszyć się każdym dniem. :)

    Pozdrawiam,
    http://kozlovskaiza.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wygląda na to, że na początku gimnazjum wszyscy mamy problem, żeby zrozumieć, co jest ważne, a co ważniejsze. Dobrze, że zarówno w moim, jak i w Twoim przypadku doszło do "olśnienia", pozdrawiam również! :)

      Usuń
  3. mam w głowie od zawsze słowa mojego śp ojca, który powtarzał, że samobójcy to osoby słabe. tego się trzymam całe życie. sztuką jest żyć i walczyć, stawiać czoła problemom i kłopotom - bo nie ma sytuacji bez wyjścia. Nie sztuką jest iść na łatwiznę. Takie jest moje zdanie.
    Pozdrawiam! www.dravska.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twój Tata na pewno był bardzo mądrym człowiekiem!

      Usuń
  4. w czwartek kiedy napisałaś tego posta późnym wieczorem dowiedziałam się, że babcia mojej siostry ciotecznej utopiła się w stawku... takie rzeczy się zdarzają, niestety, a depresja z powodu nieodwzajemnionej miłości w wieku nastu lat to nic. należy żyć, uśmiechać się, zmierzać się z przeciwnościami losu, dla własnej satysfakcji; należy próbować, nieustannie nowych rzeczy, bo życie jest tak krótkie, że ani się obejrzymy a będziemy u jego kresu, fajnie byłoby wtedy pomyśleć "było dobrze, było fajnie, zostawiłem coś po sobie" a nie tylko żal i smutek najbliższych z powodu samobójstwa...
    życie jest darem, nie można go tak po prostu zdeptać, zabić
    wielu chciałoby żyć, a nie ma takiej możliwości, a inni po prostu odbierają sobie życie, bo tak, zdarzyła się jedna trudniejsza sytuacja i oni odpadają, oni dziękują, zwalają wszystko na 'słabą psychikę' i podcinają sobie żyły, a jest tak jak ty napisałaś, psychikę się buduje!

    świetny post, obserwuję, by czytać takich więcej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, widzę że mamy takie samo zdanie :)

      Usuń
  5. Bardzo mądry post, ja również zauważyłam, że popadanie w "depresje" nastolatków stało się coraz modniejsze. Wszystko dlatego, żeby stac sie w centrum zainteresowania.. niestety

    zapraszam --> izkaelo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Poruszyłyście bardzo ważny temat. Najczęściej w nastoletniom życiu pojawiają się takie myśli kiedy rodzi się tzw "hejt" i niezrozumienie ze strony otoczenia danej osoby :( To bardzo smutne :/ Aby zapobiegać takim sytuacją w każdym wieku powinniśmy dużo rozmawiać ze swoimi bliskimi ;)
    Obserwuję liczę na rewanż ;)
    Zapraszam na --> Świąteczny Post

    OdpowiedzUsuń
  7. Gratuluje świetnego bloga.
    Chętnie podejmę z Tobą współpracę.
    Proszę o kontakt na maila:
    info@paywin.pl

    OdpowiedzUsuń
  8. To dla mnie takie żałosne. "Chcę zwrócić na siebie uwagę po przez okaleczanie siebie". Rok temu sama zagłębiałam się w tematy depresji czy samo okaleczania się. Jestem tego świadoma, że był to ogromny błąd. Jednak długo przy tym nie zostałam. Maksymalnie ok. 2 miesięcy. W swoim towarzystwie mam pewną osóbkę która na wszystkie swoje problemy reaguje żyletką. Ale po co? Byłam i jestem w tych tematach obezna i wiem kiedy ktoś na prawdę ma jakiś problem i nie radzi sobie z nim, a kiedy ktoś chce zwrócić na siebie uwagę i robić z siebie ofiarę wmawiając wszystkim w okół, że nie może się rozstać z żyletką. Osoba która na prawdę ma problem i nie widzi innego rozwiązania niż okaleczanie nie chcę się tym z nikim dzielić. Chce być samotna i nie mówi ani nie pokazuje swojego dzieła na rękach wszystkim znajomym.
    Ciekawy post. Jak pisałaś o dziewczynie która nie zna chłopaka i go 'kocha' a raczej moim zdaniem zauroczyła się to przypomniałam sobie mnie w młodszej wersji haha! Oczywiście na zauroczeniu się zakończyło i nic z tych rzeczy które wymieniłaś wyżej. Cieszę się, że na zauroczeniu zakończyłam haha!
    Littleredcherrysmile click

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo się cieszę, że miałaś tyle odwagi na taki post i powiedziałaś co myślisz. Ja sama jestem 'chora' na depresje od kilku miesięcy i obecnie biorę tabletki antydepresowe i antylękowe, i muszę chodzić do psychologa i do psychiatry. Nigdy nie rozumiem jak można udawać depresje z własnej woli! To jest najgorsze gówno w jakie można wpaść! Na szczęście ja już z tego powoli wychodzę i zaczynam cieszyć się z życia :) Ale wiem, że na pewno nie zamierzam wracać do tego stanu. To był niekończący się koszmar... Teraz prowadzę bloga i opisuję swoje codzienne życie. Zapraszam Was serdecznie na niego, a za nie długo pojawi się może post o tej przypadłości. Warto o tym rozmawiać, ponieważ nie każdy jest świadomy tego problemu. Pozdrawiam i zapraszam na najnowszy post :)
    http://inspiracje-gabrieli.blogspot.com/2016/03/inspiration-is-everywhere-2.html

    OdpowiedzUsuń
  10. Wspaniały post! Fajnie, że podjęłaś się takiego tematu. Nie wiem dlaczego pojawiła się taka moda na ten "smutek", ale cieszę się, że nigdy mnie do zakładania takiego czegoś nie ciągnęło. Tak jak napisałaś również wolałabym zachować takie coś dla siebie niż rozgłaszać to całemu światu. Nikt nie powinien się poddawać, bo naprawdę z każdego bagna można wyjść :) Post daje do myślenia. Z pewnością jeszcze tutaj zajrzę :) Pozdrawiam
    wy-stardoll.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń