
Żal, smutek, łzy, cierpienie, rany, samobójstwo. Coraz
częściej spotykamy się z tymi określeniami padającymi z ust osób we wczesnym
nastoletnim wieku. Depresja oczywiście istnieje, co do tego nie możemy mieć
wątpliwości. Są sytuacje, które wymagają naprawdę niesamowitej odporności
psychicznej, ponieważ nie mając jej, możemy się załamać, poddać, już nigdy nie
chcieć odbić się od dna. Należy do nich ciężka choroba bądź
śmierć kogoś nam bliskiego czy jakieś inne wydarzenie, które
tak diametralnie zmienia
nasze życie, że wątpimy w szansę jego poprawy przez najbliższe lata. Tylko czy
w dzisiejszej dobie internetu, depresyjnych blogów w domenie Tumblr, depresja
nie została wyolbrzymiona? Czy ta ciężka, psychiczna choroba nie stała się
pewnego rodzaju trendem, czymś w co każdy chce się włączyć, bo fajnie znaleźć
się w tym świecie smutku, w tej „sali samobójców” i poczuć się ważnym, poczuć,
że ma się problemy, że ktoś (czyli inni użytkownicy internetu) nas rozumieją,
że też mają takie problemy? Myślę, że tak. Myślę, że cięcie się i samobójcze myśli
stały się pewnego rodzaju modą. Dla porównania mogę przedstawić moje własne
doświadczenie z blogami w domenie Tumblr. Sama, mając te 13 lat, zostałam
wciągnięta w nurt tumblerowego smutku. Wtedy znany był również ask, wszyscy
byli „smutni”, chcieli się zabić, ciąć się i nie wiadomo, co jeszcze. Nie
ukrywam, początek gimnazjum, nie do końca wyrobione opinie, pogląd na świat,
więc udzieliła mi się trochę ta atmosfera i skłoniło mnie to do założenia
właśnie tumblra z serii tych smutnych. Po czasie założyłam wakacyjnego tumblra,
takiego „teen” (?), jak sądzicie, który miał lepsze statystki? Oczywiście, że
ten pierwszy. (Żadnego z nich nie promowałam). Teraz już jestem trochę starsza,
swoje wiem i na poważnie smutnego bloga bym nie założyła, a tamten dawno
zniknął z internetowej otchłani. Czym to wszystko jest spowodowane? Według mnie
– wyolbrzymieniem. Są osoby, które nic w życiu nie widziały, mają pełne,
kochające się rodziny, wszyscy zdrowi, szczęśliwi, ale, dajmy na to, chłopak
kogoś nie chce. Ja nie mówię tu nawet o długiej, burzliwej znajomości. Chodzi
mi o przypadki, kiedy dziewczyna w życiu z chłopakiem nie rozmawiała, podoba
jej się, bo przystojny, a nawet nie wiadomo, czy ma coś sensownego do
powiedzenia. A ona wielce zakochana, życia bez niego sobie nie wyobraża i łzy,
i cięcie, i smutek. To przykładowa sytuacja, ale myślę, że pozwoli wielu osobom
zrozumieć mój punkt widzenia. Ja nie twierdzę, że nie można być smutnym z takiego
powodu, ale od razu angażować w to depresję? Myślę, że tacy ludzie nie mają
pojęcia o czym mówią, bo ja nie wierzę, że na depresję faktycznie cierpią
wszyscy, którzy tak twierdzą. Oni sobie to wmawiają. No i fakt faktem,
wmawianie sobie może się w końcu rzeczywiście skończyć depresją. Tylko po co?
Po co marnować sobie te nastoletnie lata, a co gorsza, odbierać sobie życie? Muszę
też wspomnieć o tym, że gdybym ja była faktycznie pod wpływem depresji i
rozdzierającego cierpienia, a na dodatek moim ulubionym narzędziem byłaby
żyletka to pomimo mojego dość otwartego i pewnego charakteru, zostawiłabym to
dla siebie, a nie rozgłaszała na prawo i lewo „uwaga tnę się!” i wrzucała
zdjęcia mojego pociętego ciała, gdzie tylko się da. Dla mnie to jest desperacka
próba szukania zainteresowania, znalezienia się w centrum uwagi, a nie
prawdziwej depresji.

Jednak teraz wróćmy do tej prawdziwej depresji, której
skutkiem może być właśnie, w pewnym sensie uzasadnione, samobójstwo. Chyba każdy,
czy smutny, czy szczęśliwy, chociaż raz zastanawiał się nad tym, w jaki sposób
by się zabił. Dla mnie zdecydowanie kulka w łeb. Krótka piłka i po sprawie. No
ale każdy ma swoje właśnie upodobania. Tylko że ja, mimo moich przemyśleń, na
pewno bym się nie zabiła. Uważam, że z każdego błota da się wyciągnąć, z kolan
zawsze można się podnieść i odbić od dna z całą siłą. Tym dnem może być
wszystko, bo powszechnie widome jest, iż jak się wali to z reguły wszystko na
raz. Można się zabić, zostawić wszystkie problemy żyjącym i sajonara. Czy jest
sens? Sądzę, że nie warto się poddawać. Zawsze trzeba walczyć do końca, na
końcu i tak wszyscy umrzemy, ale można umrzeć zwycięsko, patrząc na przebyte
życie z satysfakcją, z podniesioną głową i z dumą w głosie. Bo największą walką
jest pokonanie samego siebie, swoich własnych słabości. I tak, mogę przyznać,
że zaliczam się do tej grupy osób, która uważa samobójców za tchórzy. I nie
mówcie mi tu o słabej psychice, bo psychikę można budować. Poddanie się to po
prostu głupota. Jeszcze warto wziąć pod uwagę ludzi, którzy są śmiertelnie chorzy, a ich jedynym marzeniem jest długie życie, radość z każdego dnia, z każdego wschodu słońca, z rodziny, przyjaciół. Dla nich liczy się każda dana im minuta. Dlatego doceniajmy życie, bo w każdej chwili możemy je stracić. I gdy ktoś o nie walczy z taką determinacją, Ty masz zamiar wyrzucić ten dar do kosza? Mam nadzieję, że to co napisałam, da chociaż jednej osobie do
myślenia. (I)
NARESZCIE ! Czekałem na taki post.. wielu osobą wydaje się ,ze mają depresję pooo nie wiem jakiś wygłupach, zerwaniach itp. okej.. fajnie.. jeżeli masz depresje a Twoi rodzice o tym nie wiedzą.. chociaż z Tobą mieszkają.. a wie o tym caaaały internet.Takie życiowe.. ale przez to ludzie z problemami nie są brani na poważnie ! Taka jest prawda!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam bardzo serdecznie i czekam na więcej postów o tak ważnej tematyce!
Zapraszam do mnie !
http://blueroyallife.blogspot.com/
Dokładnie, i jeszcze mówią o tym uśmiechu na twarzy, a smutku wewnątrz oraz o braku możliwości wygadania się do rodziny, przyjaciół, jedynie do Tumblra, który jest takim "pięknym pamiętnikiem"
UsuńPoczątek gimnazjum, ach, okropny czas. Sama również zostałam wciągnięta w ten świat, na moje szczęście szybko się otrząsnęłam, a tumblr, choć nadal istnieje, zmienił już swoją tematykę. To, co dzieje się w internecie jest po prostu chore. Teraz może już się o tym tak bardzo nie słyszy, a może to ja przestałam zwracać na takie rzeczy uwagę, ale dwa lata temu było na ten temat bardzo głośno. Kiedyś próbowałam sobie wmówić, że oni po prostu chcą zwrócić na siebie uwagę, ale teraz, kiedy moje poglądy zmieniły się wręcz diametralnie, również uważam ich wszystkich za tchórzy. Poddać się potrafi każdy... Niby minęły tylko dwa lata, a ja jeszcze nie skończyłam gimnazjum, to wstydzę się, wspominając ten czas, kiedy próbowałam być jak oni. I tak jak mówisz, powinniśmy cieszyć się każdym dniem. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://kozlovskaiza.blogspot.com/
Wygląda na to, że na początku gimnazjum wszyscy mamy problem, żeby zrozumieć, co jest ważne, a co ważniejsze. Dobrze, że zarówno w moim, jak i w Twoim przypadku doszło do "olśnienia", pozdrawiam również! :)
Usuńmam w głowie od zawsze słowa mojego śp ojca, który powtarzał, że samobójcy to osoby słabe. tego się trzymam całe życie. sztuką jest żyć i walczyć, stawiać czoła problemom i kłopotom - bo nie ma sytuacji bez wyjścia. Nie sztuką jest iść na łatwiznę. Takie jest moje zdanie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! www.dravska.com
Twój Tata na pewno był bardzo mądrym człowiekiem!
Usuńw czwartek kiedy napisałaś tego posta późnym wieczorem dowiedziałam się, że babcia mojej siostry ciotecznej utopiła się w stawku... takie rzeczy się zdarzają, niestety, a depresja z powodu nieodwzajemnionej miłości w wieku nastu lat to nic. należy żyć, uśmiechać się, zmierzać się z przeciwnościami losu, dla własnej satysfakcji; należy próbować, nieustannie nowych rzeczy, bo życie jest tak krótkie, że ani się obejrzymy a będziemy u jego kresu, fajnie byłoby wtedy pomyśleć "było dobrze, było fajnie, zostawiłem coś po sobie" a nie tylko żal i smutek najbliższych z powodu samobójstwa...
OdpowiedzUsuńżycie jest darem, nie można go tak po prostu zdeptać, zabić
wielu chciałoby żyć, a nie ma takiej możliwości, a inni po prostu odbierają sobie życie, bo tak, zdarzyła się jedna trudniejsza sytuacja i oni odpadają, oni dziękują, zwalają wszystko na 'słabą psychikę' i podcinają sobie żyły, a jest tak jak ty napisałaś, psychikę się buduje!
świetny post, obserwuję, by czytać takich więcej :)
Dokładnie, widzę że mamy takie samo zdanie :)
UsuńBardzo mądry post, ja również zauważyłam, że popadanie w "depresje" nastolatków stało się coraz modniejsze. Wszystko dlatego, żeby stac sie w centrum zainteresowania.. niestety
OdpowiedzUsuńzapraszam --> izkaelo.blogspot.com
Poruszyłyście bardzo ważny temat. Najczęściej w nastoletniom życiu pojawiają się takie myśli kiedy rodzi się tzw "hejt" i niezrozumienie ze strony otoczenia danej osoby :( To bardzo smutne :/ Aby zapobiegać takim sytuacją w każdym wieku powinniśmy dużo rozmawiać ze swoimi bliskimi ;)
OdpowiedzUsuńObserwuję liczę na rewanż ;)
Zapraszam na --> Świąteczny Post
Gratuluje świetnego bloga.
OdpowiedzUsuńChętnie podejmę z Tobą współpracę.
Proszę o kontakt na maila:
info@paywin.pl
To dla mnie takie żałosne. "Chcę zwrócić na siebie uwagę po przez okaleczanie siebie". Rok temu sama zagłębiałam się w tematy depresji czy samo okaleczania się. Jestem tego świadoma, że był to ogromny błąd. Jednak długo przy tym nie zostałam. Maksymalnie ok. 2 miesięcy. W swoim towarzystwie mam pewną osóbkę która na wszystkie swoje problemy reaguje żyletką. Ale po co? Byłam i jestem w tych tematach obezna i wiem kiedy ktoś na prawdę ma jakiś problem i nie radzi sobie z nim, a kiedy ktoś chce zwrócić na siebie uwagę i robić z siebie ofiarę wmawiając wszystkim w okół, że nie może się rozstać z żyletką. Osoba która na prawdę ma problem i nie widzi innego rozwiązania niż okaleczanie nie chcę się tym z nikim dzielić. Chce być samotna i nie mówi ani nie pokazuje swojego dzieła na rękach wszystkim znajomym.
OdpowiedzUsuńCiekawy post. Jak pisałaś o dziewczynie która nie zna chłopaka i go 'kocha' a raczej moim zdaniem zauroczyła się to przypomniałam sobie mnie w młodszej wersji haha! Oczywiście na zauroczeniu się zakończyło i nic z tych rzeczy które wymieniłaś wyżej. Cieszę się, że na zauroczeniu zakończyłam haha!
Littleredcherrysmile click
Bardzo się cieszę, że miałaś tyle odwagi na taki post i powiedziałaś co myślisz. Ja sama jestem 'chora' na depresje od kilku miesięcy i obecnie biorę tabletki antydepresowe i antylękowe, i muszę chodzić do psychologa i do psychiatry. Nigdy nie rozumiem jak można udawać depresje z własnej woli! To jest najgorsze gówno w jakie można wpaść! Na szczęście ja już z tego powoli wychodzę i zaczynam cieszyć się z życia :) Ale wiem, że na pewno nie zamierzam wracać do tego stanu. To był niekończący się koszmar... Teraz prowadzę bloga i opisuję swoje codzienne życie. Zapraszam Was serdecznie na niego, a za nie długo pojawi się może post o tej przypadłości. Warto o tym rozmawiać, ponieważ nie każdy jest świadomy tego problemu. Pozdrawiam i zapraszam na najnowszy post :)
OdpowiedzUsuńhttp://inspiracje-gabrieli.blogspot.com/2016/03/inspiration-is-everywhere-2.html
Wspaniały post! Fajnie, że podjęłaś się takiego tematu. Nie wiem dlaczego pojawiła się taka moda na ten "smutek", ale cieszę się, że nigdy mnie do zakładania takiego czegoś nie ciągnęło. Tak jak napisałaś również wolałabym zachować takie coś dla siebie niż rozgłaszać to całemu światu. Nikt nie powinien się poddawać, bo naprawdę z każdego bagna można wyjść :) Post daje do myślenia. Z pewnością jeszcze tutaj zajrzę :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńwy-stardoll.blogspot.com